czyli stała pętelka : ) rzadko już "używana" bo dystans niesatysfakcjonujący, ale na małe rozprostowanie kości w przerwie robotniczej jak najbardziej użyteczna ; ) Między Dobropolem a Stołeczną troszkę przewyższeń i zwyczajowo wiatr boczno-przedni, czyli można wlać do krwi troszkę laktatu, rozjeździć go do Trzcińska i mając wiatr w plecy zrobić petardę na ostatnich 6km : ) już raz stukałem setkę na białkowo-lipidowych kanapkach i więcej tego nie powtórze, dziś z kolei nie wziąłem niczego płynnego ze sobą. "ee co to 20km" no i kilometr przed domem padłem ehehe jednak nawet ta moja śmieszna woda z glukozą nieprawdopodobnie pomaga...
trasa taka sama jak 3 dni temu. w TZ z Czaderem poszliśmy do TCKu pogadać o założeniu nowego koła turystycznego ; ) przemarzły mi stopy mimo 3 par skarpetek...picie z termosa też średnio wygodne.
Góralice- Trzcińsko Zdrój. średnią jak na tlen miałem wypas ale podpiął się kolega i ze średniej się zrobiła kupa : ) z powrotem (mimo usilnych starań) zostałem podrzucony autem bo paplanina nasza się lekko przeciągnęła ; )
jazda miała być w tlenie całkowicie ale wiatr nie pozwolił. słonko wyszło, temperatura >1,5*C, warunki na terasie niezłe (jak na zimę) tylko cholernie mokro, czyli rower i ja wróciliśmy na maxa ufajdani. dobrze że soli na drogach nie ma. w lasach jednak lód został o czym się bardzo dotkliwie przekonałem. niedostosowanie prędkości skończyło się pogięciem koszyka na bidon i porysowaniem rogów. nie za bardzo było jak się zatrzymać żeby uwiecznić naprawdę ładne widoczki bo jechałem w zwykłej kurtce pod którą miałem kolarskie ciuszki. wynik - kurtka mokra jak szmata, której ciągle trzeba dostarczać ciepłą wodę bo się zamarznie : ) także tylko 2 stopy, jeden wymuszony ( ; ] ), ale za to kilka fot. na powitanie wiosny trzeba bloga ożywić bo później tak miło nie będzie ; )
taką to nawierzchnię napotkałem
]
stary-nowy nabytek, czyli Rogelli Biela : ) bonus pack - moja wydatna stopa : P
muszę sie wybrać na czyszczenie matrycy..ten syf sam nie wyleci : (
Góralice-Trzcińsko Zdrój-troszkę po mieście-Góralice dzisiaj a'la kamikadze. wróciłem z roboty i trzeba było podskoczyć na InO choć i tak ledwo na nogach stałem. kilka km marszu i z powrotem. w zwykłych butach konfrontowanych z pedałkami spd..do tego zimno, ciemno i zastraszająco niskie ciśnienie w oponach. dystans parszywy (nie można się rozgrzać) i średnia parszywa. ale lepsze te 14km niż gdybym miał jechać autem : )
miał być szczegółowy opis wszystkiego ale śpiący jestem... Góralice-Chojna-Mieszkowice-Gozdowice-Siekierki-Osinów Dolny-Cedynia-Chojna-Góralice
RAJ dla kolarzy górskich ehehe
tu już cmentarz wojskowy w Siekierkach
Góra Czcibora (miejsce bitwy z roku 972 z tego co pamiętam pomiędzy Mieszkiem a margrabią Hodonem, wygrana przez Polaków)
wiało mocno przez ok 55% trasy w twarz-twarzo-bok. od Osinowa już z wiateriem w plecy :) v max - 54,5km/h na zjeździe przed Chojną ide spać..pozdrawiam