wczorajszy trening odpuściłem z uwagi na kontuzję kolana. usztywniłem je, wygrzałem i dziś było jak nowe : ) a dzień przerwy się przydał, bo złapałem troszkę świeżości ; )
wiało chyba słabiej niż przez ostatnie 3 dni. zainwestowałem w 4 'Grześki' żeby mieć z czego budować adenozynotrifosforan : ) wyłączyłem psychikę, przestałem kalkulować, przerażać się tym ile km jeszcze do łyknięcia. po prostu patrzyłem na asfalt przede mną i jechałem : ) to+w miarę odpowiednie żywienie zaowocowało niezwykle przyjemną jazdą. do 65. km niczego nie czułem w nogach. ostatnie 15 to walka z wiatrem, ale nawet to nie zdołało zepsuć ogólnego pozytywnego obrazu dzisiejszego treningu : ) przez Dębno trzeba było przedzierać się pieszo i bocznymi uliczkami bo miasto zostało sparaliżowane przez maraton. żeby dobić do 80tki szybkie przedłużenie trasy o Czyste.
oby więcej takich jazd, bo było naprawdę miło ; )
jutro najprawdopodobniej za kierunek obiorę Pyrzyce.. : )
Góralice-Banie-Grzybno- T-Z - Góralice - Czysta - Góralice. wieje jakby się wściekło. wracając z Grzybna do Góralic odechciało mi się żyć. niesamowicie dostałem po tyłku. jazda całą mocą 19km/h. rzeź (nie do końca niewiniątek : P ). plan treningowy zakłada 50-60 więc żeby dobić do dolnego pułapu wyskoczyłem jeszcze do Czystej. zgon. jutro to samo. trzeba się zregenerować..
wiało. Góralice-Banie-Pniewo (OGIEŃ z wiatrem) i powrót z już mniej sprzyjającymi siłami przyrody. jechałem na spotkanie z p. Korczyńskim. mam nowy team! : ) od dziś jestem zawodnikiem KS Energetyk Gryfino, a to oznacza że otwiera się w moim życiu nowy rozdział. jestem świadomy tego ile pracy czeka przede mną ale jestem gotowy.
najbliższy start - 26.04 - Maraton Gryfa, Szczecin i najprawdopodobniej XC w Wielkopolsce w maju : )
co do średniej: tak działają 3 'Grześki' : ) jedzenie to podstawa jednak ; )
Góralice-Banie-Pyrzyce i z powrotem cel wiadomy : )) walka z wiatrem, wycieńczeniem i głodem. były kryzysy. było KOW 10. jutro wolne. w środę.. w środę wiele może się zmienić.. : )
krótko : je*any wiatr dziad doprowadza mnie do szewskiej pasji. ehh Góralice-Myślibórz-Dębno (jabłecznik, drzemka) i z powrotem jutro do mojej Ukochanej : )
miała być pętelka Chojna - Gryfino- Stare Czarnowo-Pyrzyce ale w Trzcińsku stwierdziłem że nie zdążę na spotkanie z moim Słoneczkiem ( 15:30 : ) ) więc objechałem Rosnowo i Gogolice, wróciłem do T-Z, zjadłem obiad i ruszyłem do Pyrzyc przez Banie. zanim jednak wyruszyłem umówiłem się na spotkanie z p. Korczyńskim (kierownik sekcji kolarskiej KS energetyk Gryfino ( za 7 dni, środa, godzina 16:30 : ) ) w Pyrzycach..ahh..kolejne upojne chwile..i spotkanie z rodzicami mojej Pani : ) mimo idiotycznego stroju chyba zrobiłem niezłe wrażenie : ) byliśmy tak zajęci sobą że wyjechałem z Pyrzyc o 20:00 mając 37km do domu. zapadał już zmrok, było zimno, wietrznie i zaczął padać deszcz. ja w krótkich spodenkach, na długu kalorycznym (kebab o 12:30 i 2 Grześki)i bez jakiegokolwiek oświetlenia (nie widziałem kompletnie NIC, dopiero po kilku km przyzwyczaiłem oczy). dostałem propozycje zostania na noc, ale żaden prawdziwy chardkor by się nie zgodził : D co się działo w mojej głowie po cudownym powrocie o 21:25 to tylko ja wiem : ) jakaś niewytłumaczalna euforia ; ]
Góralice-Banie-Pyrzyce i z powrotem. niedzielny wypad na spotkanie z Ukochaną. ahh..'do' pędziłem jak strzała, 'z' wracałem powolutku odurzony pocałunkami.. średnia zawalona bo nie wyjąłem licznika spacerując po mieście : ) kocham Cię, moja definicjo piękna.
podsumowanie wielu dni. Góralice - T-Z - Góralice. dojazdy na spotkania przygotowawcze do OMTTK. raz 20, raz 35, zwykle 15,5km (w tym zawsze 2km prowadząc rower przez miasto (spacer z kolegami) stąd taka a nie inna średnia)